Kolejne uczelnie oferują kandydatom podjęcie skróconych studiów prawniczych. Prowadzą je już m.in. Uniwersytet Wrocławski, Uniwersytet Gdański (UG) czy Szkoła Wyższa Psychologii Społecznej (SWPS) w Warszawie. Pięć innych czeka na zgodę na otwarcie takiego kierunku.
– Przepisy dopuszczają, że student zdobędzie licencjat np. z kosmetologii czy fizjoterapii, a potem podejmie dwuletnie studia uzupełniające na prawie, po których otrzyma dyplom magistra. I zyska takie same uprawnienia prawnicze, jak po studiach pięcioletnich – tłumaczy prof. Krystyna Chojnicka, dziekan Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego. Taka możliwość istnieje od 1 października 2012 r. i bardzo nie podoba się dziekanom uniwersyteckich wydziałów prawa i administracji (DUWPiA).
– Nie można utrzymywać, że po takich studiach absolwent będzie rzetelnie przygotowany do wykonywania zawodu prawnika. Nie mogą więc one dawać takich samych uprawnień – twierdzi prof. Krystyna Chojnicka. A prof. Zbigniew Kuniewicz, przewodniczący kolegium DUWPiA, dodaje, że to absurd, aby na kierunku prawo kształcone były dwie kategorie prawników: tych lepszych po studiach pięcioletnich i gorszych po dwu- lub trzyletnich.
Dziekani zaapelowali do minister Barbary Kudryckiej (na zdjęciu), aby ukróciła tę praktykę i żeby takie skrócone studia nie uprawniały do ubiegania się o aplikacje prawnicze czy też prowadzenia doradztwa prawnego. Jak dowiedział się DGP, minister nauki zamierza się przychylić do tego wniosku.

Źródło: Dziennik Gazeta Prawna