Więcej: SN: nie można karać radców prawnych za omijanie szkoleń>>>
Oba samorządy postępowały przecież wedle tego samego modelu: nakładania na swoich członków obowiązków pozaustawowych, następnie wymuszano ich realizację za pomocą środków dyscyplinarnych.
W wypadku adwokatów prawo o adwokaturze w art. 80 stanowi, że adwokaci podlegają odpowiedzialności dyscyplinarnej za postępowanie sprzeczne z prawem, z zasadami etyki lub godności zawodu, bądź też za naruszenie swych obowiązków zawodowych. O ile naruszenie obowiązków zawodowych większych nieporozumień nie budzi, o tyle kryteria niezachowania godności zawodu, czy też nieprzestrzegania etyki zawodowej są na tyle nieostre, że w istocie dają wolną rękę działaczom w ustalaniu dowolnych reguł. W tej sytuacji nie dziwi więc, że Naczelna Rada Adwokacka w zbiorze zasad etyki adwokackiej i godności zawodu, zwanym nieco na wyrost kodeksem etyki adwokackiej, do takowych reguł zalicza m.in. okazywanie szacunku działaczom (§61 zea) i stosowanie się do uchwał i decyzji władz adwokatury (§63 zea). Za „poważne” naruszenie zasad etyki adwokackiej zostało uznane niepłacenie składki korporacyjnej (§65 zea).
Przy takim ujęciu staje się jasny mechanizm karania adwokatów za brak szkoleń. Najpierw Naczelna Rada Adwokacka uchwala regulamin nakładający na adwokata obowiązek doskonalenia zawodowego pod groźbą wszczęcia postępowania dyscyplinarnego. Podstawa prawna takiego regulaminu jest wątpliwa: ani art. 3 ust. 4 prawa o adwokaturze, ani też art. 58pkt 12 lit h, mówiący o ustalaniu przez NRA zasad wykonywania zawodu, nie dają NRA takich kompetencji, i to jeszcze pod groźbą wszczęcia postępowania dyscyplinarnego! Smaczku dodaje przy tym fakt, że wspomniany regulamin daje prawo dziekanowi do zwalniania wybranych przez siebie adwokatów z obowiązku szkoleniowego. Mamy też ukłon w stronę dużych kancelarii: mogą organizować szkolenia wewnętrzne (§8 regulaminu). Nie wiadomo też z jakich przyczyn zwolniono z obowiązku szkoleniowego doktorów habilitowanych.  
A reszta ma obowiązek uczestniczyć w szkoleniach organizowanych przez ORA, niezależnie od tego, czy tematyka jest związana z ich praktyką zawodową, a poziom prelegenta chociażby minimalny. Warto zauważyć, ze adwokat ma odbyć 12 godz. szkoleń, a ORA zobowiązane są do organizacji bezpłatnie co najmniej 20. Mała więc jest szansa, że szkolenia ORA coś adwokatowi dadzą. Albo też adwokat ma uczestniczyć w odpłatnych szkoleniach (adwokaci stale dostają oferty za pośrednictwem ORA), lub też korzystać z dobrej rady warszawskiego rzecznika dyscyplinarnego dr Ł. Chojniaka i pisać artykuły naukowe. W każdym bądź razie wszystko to oznacza konieczność pisania sprawozdań i biurokratyczną mitręgę dla adwokata, a dla działaczy możność prowadzenia szkoleń (odpłatnie), kontrolę nad adwokatami i władzę. No i uzasadnia pobieranie składek adwokackich na te szczytne cele. To działacze decydują przy tym, kto z adwokatów spełnia wymogi szkoleniowe, kogo zwolnić, a komu należy przyłożyć dyscyplinarnym kijem. Bo jeżeli adwokat obowiązkom z regulaminie podoła, to w myśl § 19 Okręgowa Rada Adwokacka obowiązana jest wszcząć wobec adwokata postępowanie dyscyplinarne. A w nim grożą adwokatowi surowe konsekwencje, sięgające aż możliwości usunięcia z palestry.
Często działacze okazują wyrozumiałość dla adwokatów. Zamiast karać ich surowiej, dziekan upomina ich, nakładając przy tym obowiązek zwrotu kosztów postępowania dyscyplinarnego  w kwocie 500 zł, a jeżeli delikwent się odwoła do sądu dyscyplinarnego to koszty rosną do tysiąca. Tyle bowiem w takiej sprawie otrzymują funkcjonariusze adwokackiego sądu dyscyplinarnego. Dalej zaś odwołać się nie można. Takich spraw w takiej Warszawie jest co roku mnóstwo.
W tej sytuacji orzeczenie Sądu Najwyższego stawia samorząd adwokacki w nowej rzeczywistości. Okazuje się, że bezprawnie karano dyscyplinarnie adwokatów za niewywiązywanie się z obowiązku szkoleniowego. Władze adwokackie powinny podjąć kroku z urzędu, aby wznowić postępowania w tych sprawach, oddać adwokatom niesłusznie pobrane kary i koszty, a także przeprosić zainteresowanych. Orzeczenie Sądu Najwyższego wskazuje bowiem na brak poszanowania przez samorząd adwokacki elementarnej reguły prawa karnego, czyli karania za czyny, za które ustawa nie przewiduje kary.  

Autor: Adwokat Andrzej Nogal, Warszawa