- Nie wyobrażam sobie czegoś takiego jak aplikacja uniwersytecka, mogłoby się pojawić ewentualnie coś w rodzaju kursu lub studium. I nie byłoby niczym innym, jak jedynie kolejną z pozaaplikacyjnych ścieżek przystąpienia do egzaminu zawodowego - mówi.

I dodaje, że nawet gdyby uczestnicy szkoleń na uniwersytetach zostali zobowiązani do współpracy z klinikami prawa, nie zastąpiłoby to praktyki w kancelarii. Byłby to bowiem pewien rodzaj praktyki, ale w bardzo ograniczonym zakresie. Zupełnie pominięta byłaby praktyka związana z zastępstwem procesowym, co jest kwestią fundamentalną dla osoby wykonującej zawód adwokata lub radcy prawnego. Więcej>>