Najnowszy numer dwumiesięcznika szczecińskich środowisk prawniczych rozpoczyna się tematem sporu o chorobę obrońcy, który został nawiązany w związku ze sprawą szczecińskiej pani mecenas, która zwróciła się o odroczenie rozprawy z powodu choroby.
Na początku października przed szczecińskim sądem okręgowym miał się rozpocząć proces Dominika K. i Michała J. oskarżonych o zabójstwo Sylwii S. z grudnia 2011 r. Bulwersująca sprawa przyciągnęła dziennikarzy i studentów prawa, którzy wypełnili ławy dla publiczności. Prokurator nie mógł jednak odczytać aktu oskarżenia, bo na sali zabrakło (z powodu choroby) reprezentującej Michała J. mecenas Gabrieli H.-P. Nie było też zastępcy, o którego wcześniej sędzia poprosił kancelarię adwokacką. W tej sytuacji przewodniczący składu sędziowskiego sędzia Grzegorz Kasicki postanowił powiadomić Okręgową Radę Adwokacką. O wszystkim zostanie poinformowany też minister sprawiedliwości.

Prezes ORA w Szeczcinie Marek Mikołajczyk opublikował polemikę na list sędziego na łamach lokalnego wydania gazety.pl:
Zaczynamy stąpać po cienkim i kruchym lodzie

Trzeba zadać sobie pytania, czy rozstrzygając sprawę mamy jedynie wydawać wyroki, czy też ludzi sądzić sprawiedliwie. Jeśliby uznać argumentację Pana Sędziego za możliwą do przyjęcia, to mamy doskonały przepis na bylejakość. Nieprzygotowany obrońca-substytut, ustanowiony telefonicznie, bez wcześniejszego kontaktu z klientem, bez możliwości omówienia z nim linii obrony, nawet średnio zdolny, lecz niemogący przeczytać akt w 2-3 godziny w sprawie o morderstwo ze szczególnym okrucieństwem, gdzie oskarżonym grożą kary dożywotniego pozbawienia wolności, niemogący porozumieć się z naturalnym obrońcą, bowiem ten leży w szpitalu z temperaturą sięgającą 40 st. i drży o wyzdrowienie, a w konsekwencji nie jest w stanie sensownie myśleć o wszystkich aspektach przekazywanej sprawy, to taki zastępca będzie jedynie substytutem przysłuchującym się temu, co dzieje się na sali rozpraw, a więc rekwizytem, dekoracją dla toczącego się procesu. Czy zatem o taki Wymiar Sprawiedliwości chodzi? Czy na pewno na takim obrońcy Sądowi rzeczywiście zależy?

A może jednak w interesie Wymiaru Sprawiedliwości leży to, aby prawo do obrony oskarżonego nie było iluzoryczne i formalne, lecz rzeczywiste, merytoryczne, obrona należycie przygotowana i uzgodniona z oskarżonym, tak aby Sąd widział w obrońcy rzeczywistego uczestnika procesu, który w procesie kontradyktoryjnym pomaga Sądowi wyważyć racje między oskarżeniem a argumentami obrończymi. Nie chodzi o to, żeby na sali rozpraw zgadzała się liczba oskarżonych, liczba adwokatów, aby był obecny prokurator i pełny skład Sądu, tylko o to, aby uczestnicy rozprawy sądowej byli w pełni przygotowani do jej przeprowadzenia.

Cały tekst: http://szczecin.gazeta.pl/szczecin/1,34959,12694026,Dziekan_Mikolajczyk_do_sedziego_Kasickiego__Stapamy.html#ixzz2Dq3xaEl8