Półroczny okres przejściowy, w którym poszerzone zostały uprawnienia ministra do powoływania prezesów i wiceprezesów sądów, wprowadzony został przez uchwaloną 12 lipca 2017 roku nowelizację ustawy Prawo o ustroju sądów powszechnych. Weszła ona w życie 12 sierpnia i od tego momentu liczył się wyznaczony w niej okres przejściowy, pozwalający na dokonywanie zmian kadrowych na uproszczonych zasadach.

Według wcześniejszych przepisów prezesi sądów apelacyjnych i okręgowych mogli być odwołani przez ministra w przypadku: rażącego niewywiązywania się z obowiązków służbowych oraz gdy dalsze pełnienie funkcji nie da się pogodzić z dobrem wymiaru sprawiedliwości. Nowela wprowadziła możliwość odwołania również w sytuacji "rażącego lub uporczywego niewywiązywania się z obowiązków służbowych" oraz szczególnie niskiej efektywności działań w zakresie pełnionego nadzoru administracyjnego lub organizacji pracy w sądzie lub sądach niższych.

Do tego doszedł przepis przejściowy ustawy nowelizującej, który przewidywał, że prezesi i wiceprezesi sądów "mogą zostać odwołani przez ministra sprawiedliwości, w okresie nie dłuższym niż 6 miesięcy od dnia wejścia w życie niniejszej ustawy" - bez zachowania wymogów określonych w tych przepisach. Przez pół roku była też możliwość dokonania przez prezesów "przeglądu stanowisk funkcyjnych" w sądach, czyli m.in. przewodniczących wydziałów.
Przy tych decyzjach nie były potrzebne opinie zgromadzeń sędziów, nie było też przewidzianej w nowej ustawie możliwości odwołania się przez zdymisjonowanego sędziego do Krajowej Rady Sądownictwa.

Państwo prawa to niezależne sądy >>

Dymisja za "niską efektywność"
Ponieważ nowa ustawa pozwalała dokonywać tych uproszczonych zmian kadrowych po stwierdzeniu "niskiej efektywności działań w zakresie pełnionego nadzoru administracyjnego lub organizacji pracy w sądzie lub sądach niższych", minister zarządził przegląd sądów pod tym kątem. I właśnie od takie stwierdzenia zaczynały się kolejne komunikaty MS o decyzjach kadrowych. Było ich w sumie kilkanaście i każdy dotyczył paru sądów, ale były też dotczące kilkunastu zmian. Największa pula decyzji zapadła 19 grudnia ubiegego roku, kiedy to minister za jednym zamachem wymienił prezesów w 20 sądach.
Czytaj: Minister wymienił 20 prezesów sądów jednego dnia>>

Ostatnia taka decyzja zapadła w środę 7 lutego br., kiedy to szef resortu zdecydował o wymianie prezesów sądów rejonowych w Elblągu, Braniewie i Warszawie i na ten dzień było w sumie 115 zmian na stanowiskach prezesów i wiceprezesów sądów. Potem nie było już nowych takich decyzji, ale naturalną sprawą było oczekiwanie, że w ostatnich dniach obowiązywania przepisu przejściowego lista ta zostanie wydłużona.
Jak poinformował w poniedziałek wieczorem rzecznik Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia" Bartłomiej Przymusiński, minister sprawiedliwości odwołał tego dnia kierownictwo Sądu Rejonowego w Rzeszowie - prezes Bogumiłę Majcher-Gniewek i dwie wiceprezes - Jolantę Olszowy-Rozmus i Annę Ryczaj-Paśko. Decyzja o odsunięciu od pełnionych funkcji miała wpłynąć do sądu mailem. To zwiększyło listę zmian do 118.

Wiceminister zapowiadał zmiany
Liczniejsze zmiany w poniedziałek były oczekiwane tym bardziej, że w wywiadzie udzielonym Lex.pl pod koniec grudnia wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak stwierdził, że akcja, która była wtedy według niego mniej więcej w połowie, będzie kontynuowana. Natomiast na to samo pytanie postawione w miniony czwartek odpowiedział, że „dalsze zmiany są wysoce prawdopodobne”. Nie chciał mówić o szczegółach, ale dodał: „w ustawowym terminie ze wszystkim zdążymy”. Jeszcze w czwartek po południu minister Piebiak  zapowiedał, że zmiany "będą, do północy jeszcze trochę czasu zostało". Jednak żadnej informacji resort do pólnocy nie opublikował.

Minister Łukasz Piebiak w informacji przekazanej Lex.pl we wtorek po północy stwierdził, że jego wypowiedzi dotyczyły odwołań. - Powołać na wakujące stanowiska, także te zwolnione na skutek odwołań, możemy spokojnie w najbliższych dniach lub tygodniach. Jak to mówią pośpiech jest dobry przy łapaniu pcheł, a z drugiej strony termin ustawowy musi być dochowany - stwierdził minister.