Tak skomentował on w czwartek dsprawę odebrania ojcu przez sąd szóstki dzieci. Według mediów, od kilku miesięcy samotnie wychowuje on szóstkę dzieci, w czym wspiera go miejski ośrodek pomocy społecznej i asystent rodziny; ma dobrą opinię i chce się zajmować dziećmi. Sąd zdecydował o umieszczeniu dzieci w pieczy zastępczej, w czwartek miały zostać mu odebrane.

Czytaj: Minister Ziobro interweniuje ws. odbierania przez sąd dzieci>>

Ministerstwo Sprawiedliwości zleciło interwencję w tej sprawie. "Udało nam się dzisiaj wstrzymać interwencję dot. zabrania szóstki dzieci samotnie wychowującemu je ojcu. Napisaliśmy ustawę, która mówi wprost, że nie wolno zabierać dzieci z powodu biedy. Ale ja nie mam wpływu, jeśli sędzia, nawet mimo tej ustawy, podejmuje zupełnie inną decyzję" - powiedział dziennikarzom wiceszef MS Patryk Jaki.

Zaapelował do Krajowej Rady Sądownictwa, by zorganizowała w sprawie odbierania dzieci szkolenia dla sędziów rodzinnych i "pokazała jak powinna działać ta ustawa, by do tak skandalicznych spraw jak ta nigdy nie dochodziło". "Apeluję do sędziego (Waldemara) Żurka i do innych sędziów, którzy tak często wypowiadają się o politykach, żeby teraz zajęli się tym, czym powinni się zajmować, czyli sędziami, by sędziowie nie podejmowali tak skandalicznych, niezrozumiałych decyzji" - dodał Jaki.

Komentując te słowa, sędzia Żurek powiedział że ma wrażenie, iż "pan minister nie rozumie zasad trójpodziału władzy i roli Rady jako instytucji stojącej na straży niezawisłości sędziów".

"Pojawiają się głosy, że sąd odebrał dzieci tylko i wyłącznie z powodu biedy. Nie ma i nie było w Polsce przypadku, by sąd tylko za to odbierał dzieci. Zazwyczaj w parze szły: nałóg w postaci alkoholizmu czy narkomanii, patologia o której nie mogliśmy powiedzieć, bądź choroba psychiczna lub totalna nieporadność związana ze stanem psychofizycznym" - oświadczył Żurek.

Zaznaczył, że sądy prowadzą takie postępowania z wyłączeniem jawności. "Jedna ze stron sporu mówi, co chce, a sąd musi milczeć, gdyż uwzględnia dobro dzieci i dobra osobiste" - podkreślił rzecznik KRS. Przytoczył głośny przykład odebrania dzieci przez sąd w Nisku. "Najpierw publicznie zlinczowano sędziego, a potem dopiero się okazało - gdy ojciec uprowadził dzieci, a matka zaczęła mówić - co się w tej rodzinie działo" - powiedział Żurek.

Podkreślił, że od dawna postulował, by powołać rzecznika całego sądownictwa na szczeblu centralnym, który miałby prawo sięgania po akta i informowania mediów, "co jest w danej sprawie" - bo on sam jako rzecznik KRS takich uprawnień nie ma.

Żurek powiedział, że minister ma prawo do występowania z wnioskami do sądów, ale "czym innym jest, kiedy się robi z danej sprawy show medialny i próbuje się go wykorzystać politycznie". Zapowiedział, że chętnie podyskutuje z wiceszefem MS - "gdy dostanie, tak jak on, dostęp do akt". "Nie boimy się trudnych tematów" - dodał.

Rzecznik KRS przypomniał, że to nadzorowana przez ministra sprawiedliwości Krajowa Szkoła Sądownictwa i Prokuratorów prowadzi odpowiednie szkolenia dla sędziów.(PAP)