Jak pisze "Rzeczpospolita", problem początkowo dotyczył sporu między dwoma konkurencyjnymi wydawnictwami: Wolters Kluwer i C.H. Beck. Poszło o przetarg ogłoszony przez krakowskie Centrum Zakupów dla Sądownictwa na dostawę takiego programu dla wszystkich sądów powszechnych. Chodziło – ogólnie mówiąc – o to, jak ma wyglądać specyfikacja zamówienia. Innymi słowy – co konkretnie ma zawierać dostarczany program, oprócz prawa i orzecznictwa. Spór rozpatrywała Krajowa Izba Odwoławcza, a następnie Sąd Okręgowy w Krakowie. Wyrok był korzystny dla C.H. Beck, podobnie zresztą jak wynik przetargu. W rezultacie w przyszłym roku sędziowie będą musieli „przesiąść się" z najczęściej używanego dotychczas Lexa (z wydawnictwa Wolters Kluwer) na Legalisa (C.H. Beck).

Sędziowie domagają się jednak możliwości zakupu także Lex-a i twierdzą, że najlepiej by było, gdyby mieli dostęp do obu systemów. Jednak wiceminister Patryk Jaki napisał do sądów, że nie będzie im wolno kupować drugiego systemu.
Przeciwko takiej decyzji zaprotestowały cztery sędziowskie stowarzyszenia.
Czytaj: Przetarg dla sądów wygrał Legalis, ale sędziowie chcą też Lex-a>>  

Jak pisze "Rz", dotychczas sądy, nawet jeśli korzystały z systemu jednego z dwóch dużych wydawców, mogły kupować moduły komentarzowe od innych dostawców. Bo Legalis oferuje trochę inną zawartość niż Lex, a obie się uzupełniają. Bywa, że autorzy piszący dla jednego wydawnictwa nie piszą dla drugiego. Jeśli nawet piszą dla obu, to dla jednego wydawnictwa np. monografie, a dla drugiego glosy. Kancelarie prawne przedstawiające w sądach swoje argumenty z piśmiennictwa używają obu źródeł. Nic więc dziwnego, że sędziowie też chcą mieć taki dostęp.

Ministerstwo Sprawiedliwości na razie nie zareagowało na protest stowarzyszeń zrzeszających sędziów.

Źródło: Rzeczpospolita / Autor: Paweł Rochowicz

Czytaj także: Polemika: sądy dostaną informację prawną tańszą, ale nie lepszą>>