Jak pisze Rzeczpospolita, spada też stabilność załatwiania spraw. A to oznacza, że coraz więcej wyroków jest uchylanych do ponownego rozpoznania. Dzieje się tak z przeróżnych powodów: błędów, niewłaściwego zastosowania przepisów czy ukrytej choroby psychicznej podsądnego. W 2016 r. stabilność w sądach (ogółem) wynosiła 63,8 proc., a w 2017 r. już 63,1 proc. Pogorszenie najbardziej widać w sprawach karnych i wykroczeniowych w sądach apelacyjnych. Tam stabilność spadła z 57,6 do do 55, 4 proc.

Kto jest winien? Minister sprawiedliwości uważa, że sądy, bo pracują źle. Sędziowie twierdzą, że stabilności orzecznictwa nie służą częste zmiany procedur, i to zarówno cywilnych, jak i karnych.

Więcej: Rzeczpospolita / Autor: Agata Łukaszewicz