Polski system nagrywania rozpraw jest bardziej nowoczesny niż niemiecki - powiedział w czasie konferencji w Sądzie Najwyższym sędzia Alexander Klerch  z sądu odwoławczego w Dreźnie.
Sędziowie niemieccy korzystają ze starych kasetowych magnetofonów Grundinga. Dostali też bardziej nowoczesny sprzęt cyfrowy - kieszonkowe dyktafony Philipsa, ale nie wszyscy w ten sposób nagrywają rozprawy - dodaje sędzia Klerch.
Kiedy 30 lat temu wprowadzano w Niemczech nagrywanie rozpraw uważano, że to jest wielka rewolucja w wymiarze sprawiedliwości. Pojawiły się głosy, że taki system narusza godność sędziego ("sędzia chodzi po sali i nagrywa uczestników"). Teraz już się nikt temu nie dziwi.
W sądach prowadzi się protokół papierowy, spisywany z kaset przez pomoce biurowe w kancelariach sądowych. Można go podważyć tylko wtedy, gdy pojawia się poważne dowody przeciwne. Dostęp do kasety ma tylko sędzia i przez miesiąc musi ja zatrzymać w niezmienionym stanie, gdyż tyle trwa wniesienie środka odwoławczego.
- Nie wstydzimy się otwartości w kontaktach z adwokaturą - wyjaśnia sędzia Klerch. - Trzeba otwarcie mówić uczestnikom procesu jak wygląda ich sytuacja i, że mają szansę na zawarcie ugody. Otwartość sędziego sprzyja kulturze procesowej - twierdzi niemiecki sędzia.
Podkreślił, że sędziowie niemieccy są nieufni i gdyby wprowadzić taki system rejestracji rozpraw jaki obowiązuje w Polsce, to by mieli wątpliwości co do poufności rozprawy i czy minister sprawiedliwości nie będzie czytał protokołów rozpraw.

Czytaj także: E-protokół wydłuża rozprawy, ale podnosi kulturę >>>