Ekspert pomagał robotnikom

Urodził się w 1949 roku w Warszawie. W latach 1967-1971 studiował prawo na Uniwersytecie Warszawskim. Po obronie pracy magisterskiej przeniósł się do Sopotu, gdzie podjął pracę naukowo-dydaktyczną w Zakładzie Prawa Pracy Uniwersytu Gdańskiego. Tam pod kierunkiem doc. dr hab. Romana Korolca, a po jego śmierci prof. dr hab. Czesława Jackowiaka przygotował i obronił w 1980 r. rozprawę doktorską pt. „Zakres swobody stron w zakresie kształtowania treści stosunku pracy”, za którą otrzymał nagrodę w prestiżowym konkursie miesięcznika „Państwo i Prawo”. W publikacji wspomnieniowej zamieszczonej na stronie internetowej uniwersytetu można przeczytać, że "w swojej rozprawie L. Kaczyński stworzył bardzo odważną i śmiałą jak na owe czasy koncepcję charakteru prawnego norm prawa pracy i zasady uprzywilejowania pracownika.
Po uzyskaniu stopnia doktora nauk prawnych Lech Kaczyński został zatrudniony w Katedrze Prawa Pracy na stanowisku adiunkta. Habilitację uzyskał w roku 1990 na podstawie rozprawy „Renta socjalna”. - Monografia ta pozostawała w obszarze szeroko pojętego prawa socjalnego. W jej treści rozwinął reprezentowaną w Katedrze Prawa Pracy UG koncepcję prawa zabezpieczenia społecznego jako systemu środków wspierających obywateli, którzy utracili zdolność do zarobkowania lub znaleźli się w trudnych sytuacjach życiowych - czytamy w opracowaniu uniwersytetu, na którym przyszły prezydent zapoczątkował i rozwijał swoją pracę naukową. Uczelnia wspomina też, że prof. Lech Kaczyński był autorem kilkudziesięciu opracowań naukowych z zakresu prawa pracy i prawa zabezpieczenia społecznego. Był też promotorem prac magisterskich i jednej rozprawy doktorskiej.
Pracę naukową i dydaktyczną na uniwersytecie Lech Kaczyński łączył z działalnością na rzecz opozycji demokratycznej. Od połowy lat 70-tych zbierał pieniądze dla represjonowanych robotników, a od 1977 roku podjął współpracę z Biurem Interwencji Komitetu Obrony Robotników, a rok później związał się z Wolnymi Związkami Zawodowymi. Jak wspominał na łamach "Dużego Formatu" Gazety Wyborczej Bogdan Borusewicz, w latach 70-tych tylko nieliczne osoby z uniwersytetu chciały się angażować w działalność opozycyjną, bo za to łatwo wyrzucali z pracy. - Lech Kaczyński to chyba wtedy jedyny taki przypadek w Gdańsku - mówi marszałek Senatu.
Jego działalność w związkach zawodowych w pierwszym okresie koncentrowała się na szkoleniach i wykładach dla robotników, głównie z zakresu prawa pracy. - Lech Kaczyński uczył robotników, jakie mają prawa pracownicze. Dla nich to, że młody naukowiec, człowiek z uniwersytetu mówi, jak mają się bronić, było ogromnie ważne - wspomina Bogdan Borusewicz.
Początek swojej współpracy z Lechem Kaczyńskim wspominał w jednym z wywiadów radiowych także inny działacz Wolnych Związków Zawodowych, Bogdan Lis. - W 1978 roku potrzebowałem porozmawiać z kimś kompetentnym na temat chorób zawodowych, bo mieliśmy wtedy problem z chorobami słuchu. Leszek sprawdzał jakie przepisy prawa można by wykorzystać, żeby pomóc pracownikom tracącym słuch. Zawsze, gdy potrzebowaliśmy by przygotował coś od strony formalno - prawnej, był do naszej dyspozycji - wspomina Lis.
Inny działacz wolnych związków zawodowych i demokratycznej opozycji, Władysław Frasyniuk wspomina Lecha Kaczyńskiego jako człowieka niezwykle serdecznego i otwartego. - Pamiętam, że często nabijaliśmy się z tej całej jego profesorskości, ale to był taki konflikt z przymrużeniem oka inteligenta z robotnikiem. Jego cechy, które zapadły mi w pamięć, to również duża życzliwość i wrażliwość na ludzką krzywdę. Już w latach 80. skupiał się na kwestiach edukacji, prawa pracy, zapewnienia wszystkim równego startu - mówi Frasyniuk.
W stanie wojennym był internowany w obozie w Strzebielinku. tam też szybko zaczął prowadzić dla współwięźniów wykłady z zakresu prawa pracy. - Nie miał żadnych książek ani notatek, a zawsze wszystko wiedział - opowiada także internowany w tym samym miejscu Jacek Merkel.
Po zwolnieniu z internowania Lech Kaczyński pełnił wiele funkcji w podziemnych strukturach NSZZ „Solidarność”. Uczestniczył w rozmowach Okrągłego Stołu, od maja 1990 roku faktycznie kierował NSZZ „Solidarność” jako pierwszy zastępca przewodniczącego Lecha Wałęsy. Po krótkim epizodzie pracy w Kancelarii Prezydenta RP objął funkcję Prezesa Najwyższej Izby Kontroli. Po zakończeniu kadencji powrócił do pracy naukowo-dydaktycznej na Uniwersytecie Gdańskim. W 1996 roku został mianowany profesorem nadzwyczajnym Uniwersytetu Gdańskiego. W 1997 r. zakończył pracę na tej uczelni i przeniósł się na Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Wykładał też na innych uczelniach.
Kolejny intensywny okres praktyki prawniczej miał Lech Kaczyński w latach 2000 - 2001, kiedy został ministrem sprawiedliwości - prokuratorem generalnym w rządzie Jerzego Buzka. To czas mobilizowania sądów, a szczególnie prokuratury do bardziej intensywnej pracy, niekiedy też kontrowersyjne naciski na szybsze prowadzenie śledztw, żądanie przez prokuratorów surowszych wyroków, czy częstsze stosowanie instytucji tymczasowego aresztowania. Był to także czas intensywnych prac legislacyjnych w Ministerstwie Sprawiedliwości, które zaowocowały m.in. uchwaleniem przez Sejm nowelizacji prawa karnego. Została ona wprawdzie zawetowana przez prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, ale była potem przedmiotem licznych odniesień podczas prac nad kolejnymi nowelizacjami prawa karnego, szczególnie w czasie, gdy rządziła koalicja kierowana przez Prawo i Sprawiedliwość.